Hm... ciekawe połączenie katolicyzmu, różokrzyżowców i koreańskich wierzeń (bo chyba właśnie nimi było podyktowane to, że pomocnik egzorcysty musiał być urodzony w roku tygrysa plus kilka innych rzeczy). Jak dla mnie - dobry, wciągający film, tylko - uwaga mały spoiler - żal mi tej uroczej małej świnki...
Ja wiem, czy taka urocza... na końcu nie przypominała siebie samej. Zresztą sam nie wiem, czy ten mix ,,zachodniego" katolicyzmu i azjatyckich mitologii mi się podobał. Na pewno bawiłem się lepiej niż na typowych egzo-horrorach jak ,,Taśmy watykanu", bo tutaj monumentalna scena wyganiania zrobiła robotę i chyba jednak zostanę przy 7.
No właśnie zastanawiałam się czy zobaczę w tym filmie egzorcyzmy szamańskie... Bo tradycyjne wierzenia na tyle siedzą w Koreańczykach, że nawet jeśli ktoś jest katolikiem, to i tak będzie miał lekko zmiksowaną wiarę z innymi religiami. Fajnie było zobaczyć kościół w Myeongdong, który osobiście odwiedziłam :)
Miałam dokładnie te same wrażenia. Gdyby nie te folklorystyczne i pseudohollywoodzkie dziwactwa (pełnia księżyca, mirra i siarka, zwierzak, alchemia, jakieś inne dziwne artefakty niewystępujące w prawdziwych egzorcyzmach, rok urodzenia diakona, nieposłuszne i luzackie prowadzenie się egzorcysty) to film byłby naprawdę przedni. A jak usłyszałam o wydzielinie z pochwy, którą się na dodatek spryskali, to o mało nie spadłam z fotela;-) No i ten biedny prosiaczek...